ddddddd Strzeżcie się wszyscy lektury Bikeboarda. Gazeta rozprzestrzenia wirusy cyklozy.

Pośrednio to właśnie dzięki lekturze relacji z Danielek wpadłem w bakcyl ścigania. Bezpośrednio w turystyczny bakcyl jazdy z większym plecakiem wpadłem za to po lekturze artykułu o kilkudniowej wyprawie przez polską część Karpat, biegnącą z Rabki do Ustrzyk.

Turystyczne przejechanie pierwszej w swoim życiu Transcarpatii to objawienie. Ten rodzaj turystyki odpowiada mi najbardziej. Organizm bez trudu radzi już sobie kondycyjnie i technicznie z najtrudniejszymi szlakami.

Jazda po górach , noclegi w schroniskach, wszystko zostawione gdzieś w tyle i ta świadomość, że do życia wystarcza jedynie rower i 5-6 kilogramów niezbędników na plecach. To wszystko to moje prywatne into the wild.

W miarę upływu czasu okazało się, że z plecakiem można wspaniale również podróżować, jak kiedyś z sakwami, zwiedzając różne miasta.

Po pojawieniu się tanich linii lotniczych to zdecydowanie słoneczna Italia wygrywa w prywatnym rankingu przyjaznych rowerowaniu i turystyce krajów.
InżynBiKer